Nos na grzyby. Coś jednak w tym jest. Mój się może schować przy takim jaki dzisiaj mi towarzyszył. Psi nos jednak jest absolutnie najlepszy. Wypożyczony na grzybobranie, tylko za wikt i opierunek jeden taki z napędem 4x4, szkolony skubany w ciężkich zmaganiach z grzybami. Mały z czarnym nosem, rozmontował pod-częstochowski system leśny. Bilans 5 zdrowych prawdziwków, 25 podgrzybków, 5 kozaków w tym czerwony, kilka kolczaków, kania, muchomor czerwieniejący, gąski z góry szare od spodu żółte i mnóstwo opieniek w klasie AAA. Bogato. A nos (ten na foto) ledwo przyjechał. Strach się bać co będzie dalej. Pozdrowienia