Oprócz kilku
sarniaków znalezionych na powrocie do auta w koszach same
podgrzybki. Zbieraliśmy z żońcią tylko te w miarę rześkie, a podana liczba odnosi się tyko do grzybów wrzucanych do koszy. Gdyby uwzględnić też starsze
podgrzybki, które zostawialiśmy już w spokoju, to byłoby 150-200 / h. Efekt to 3 kosze w 2 godziny w 2 osoby. Sytuacja grzybowa w moim odczuciu wygląda na początek końca bardzo udanego sezonu. W tym roku było tak jak powinno być zawsze: początek to
prawdziwki pod koniec lata, potem przez kilka tygodni wysyp podgrzybkowy, a od października szaleństwo opieńkowe. 💪