Kliniska, 11.00-13.30. Słonecznie, w zagajnikach mokro. Duży las. Samochodów tak sobie. Napotkani grzybiarze z różnymi wynikami. Jeden był od 8.00, zaliczył kilka km, a w koszyku połówka. Inny z wiaderkiem
podgrzybków i pięknymi
maślakami w koszyku. Drogą maszerował Pan z 2 pełnymi wiaderkami. Byli optymiści, którzy przyjechali dopiero o 13.30 i też mieli apetyt na duże zbiory. Zimne noce robią swoje. Małych grzybów niewiele. Rosną przeważnie solo. Kilka
opieniek i same
podgrzybki. Dużo spleśniałych. Każdy jednak swoje nazbiera. No i te spacery. Puszcza jeszcze darzy, ale coraz skromniej.