Dziś wyspani 😂, bo wyjazd o. 4.30... Trza poprawkę brać, że świta później 😂. We trójkę, na lasy świętokrzyskie azymut obraliśmy.... Droga jak to droga, w ciemności mało co widać, światła oślepiają, ale naprzód się prze... Bo się marzenia ma, że w mchach zielonych czekają na nas grzybów mnogie ilości... I czekały... Już nie takie mnogie, ale jeszcze przyzwoite... Gwiazdy nas prowadziły, świt nas witał i mgły zjawiskowe, różowe, a jakże... 🤗. Las o poranku jest jak świątynia, nie powiem dumania, bo nie ma co dumać, tylko grzybów szukać. Zrobiło się sucho, mchy nadal w kolorze szmaragdów, a
porosty się nadal srebrzą, lecz trzask gałązek słychać i brak zapachu żywicy, po deszczu odczuwalnego... Grzyby rosną znów jak chcą i gdzie chcą... Czasem po kilka, czasem pojedyńczo... Ale kto szuka, ten znajdzie, bez większego wysiłku. Większość średniaków, trochę maluchów zamszowych, takich, co to wiecie, od razu głaskać się chce 😁.
Prawdziwki pół na pół - trochę większych i trochę młodzieży.
Maślaki pstre w gromadach, niektóre przerośnięte. Słońce, grzyby, strzyzaki i my... Dziś wypróbowywana mieszanka piorunująca - płyn odstraszjacy strzyzaki, szałwia, a dodatkowo Iwonka siatkę ochronną na głowę miała. Dość przyzwoicie to wszystko podziałało, nie wiem, czy z racji małej ilości tych drani, czy na skutek zabezpieczeń ochronnych 🤣😆. Wypad udany ( Iwonka 😘) grzyby nazbierane, kolory i widoki oszlamiajace... Szkoda, że jutro do pracy 😭, no i ta maruda Okratek jęczy:
Od wczoraj wiedzialem, że coś się święci, latała, mruczała pod nosem, że jej kwiatki jej nie lubią, kot wiecznego focha ma, a ją ciągle coś do lasu, niby wicher, ciągle gna... Wzięła mnie i owszem, do bagażnika wsadziła. Ja się pytam, czy ciągle będę tam siedział? Nic nie widać, ale słychać za to wszystko dobrze... Wczoraj mi powiedziała, że sukienkę mi kupi 😱, czaicie system? Sukienkę!!! Bo niby farbuję jej grzyby 😁... Czerwona w białe kropki miała być!!! Gdzie tu styl i dobry smak 😝. Coś jej jednak, wiedźmie jednej nie pasowało i o kwiatach zaczęła mówić, że najpiękniejszy wzór dla mnie wybierze 😱. Aż się boję... Internet jej trza odciąć, bo głupoty jakieś wyszukuje... A, i do miotły coś gadala, że następnym razem to obie polecą... A niech lecą, nawet na Łysą Górę, tam ich miejsce 😡. I wiecie co? Ja w tym bagażniku cały czas byłem!!! A po lesie z jakimś zwykłym wikilnowym ganiała... Do mnie tylko grzyby przekładała... Ale może to i dobrze, bo nie musiałem jej śpiewu słuchać. Nie dość, że do opery to się ona nie nadaje, to jeszcze repertuar smętny wybiera 😆. Dobrze, że choć do zdjęć rodzinnych ( ale co to za rodzina... bure takie, bez koloru 😆) wyjmowala. Trochę się w słońcu wygrzałem 🌞, na świat popatrzyłem... Ale i tak fajnie było, może mnie jeszcze weźmie ze sobą ( byle by nie w sukience 😁😝). No, musiałem się trochę wyżalić, bo kto mnie zrozumie, jeśli nie Wy 😉?. Życzę Wam ( i sobie), żeby sezon jeszcze trwał, bo na kołku żaden koszyk nie lubi wisieć, nawet ten najzwyklejszy, bo kazdy z nas lubi las 😊. I takim oto marzeniem kończę... Do zobaczyska na leśnych ścieżkach 😄
Koszyk zwany Okratkowym 😘