Mimo nawały obowiązków "mycota wzywa", wiec szybki godzinny wypad do pobliskich zarośli - oto efekt. Wysypało gąsówki nagie-fioletowe, które ze stanowisk naturalnych, są bardziej aromatyczne niż te z uprawy (zresztą jak większość grzybów). Szkoda, że w mojej okolicy nie ma miejscówek rydzowych - widząc wpisy innych - zazdroszczę wam tego (nie mylić z zowiścią).