Rano padało. Zachęcony powodzeniem z piątku i soboty wybrałem się do lasu ok. 12:30. Zbliżając się do skraju lasu spotkałem wracających już "lokalesów" z pełnymi koszyczkami, głównie większe sztuki. Na spokojnie już bez zgiełku przeszedłem się po lesie i zgarnąłem do koszyka w 2 godziny niedozbierane i przegapione: 52 podgrzybki brunatne, 9 borowików szlachetnych i 3 (ostatnie?) podgrzybki zajączki. Razem 64 sztuki. Tym razem grzyby zbierali przede mną "zawodowcy" - żadnych skopanych kapeluszy, nawet niektóre śmieci (wczoraj były) pozbierane. Brak samochodów, sami lokalni...