Ostatni dzień urlopu, nie godzi się ani raz nie pojechać do lasu, a dzisiaj rano aura tak zachęcała go grzybobrania:D To nic, że pogoda nie sprzyja, że doniesienia kiepskie, to niech chociaż spacer:D Nie liczyłam na wiele i się bardzo miło zaskoczyłam.
podgrzybki małe i średnie (starych grzybów brak), rosną nawet stadami, ale tylko w miejscach zrytych przez dziki, w dodatku w barwach maskujących, poukrywane pod pniakami, gałęziami, igliwiem. W mchach można spotkać tylko pojedyncze
kurki, zresztą prawie tyle co zebranych było już podsuszonych, wyrośniętych po poprzednich deszczach.
Pojawiają się tez malutkie, więc powinno być nieźle za kilka dni :) Można spotkać nieliczne gołąbki, ogólnie bardzo mało różnych grzybów, a
podgrzybki tylko miejscami, albo nie można się od nich opędzić, albo nie ma nic. W lesie żywego ducha, więc na spacer wyszła pani łosza (chyba) na szczęście wystraszyła się mnie tak ja jej:D