Okolice Libiąża. Las mieszany, przewaga dębów i sosen.
Borowiki szlachetne w borowinach oraz w pięknych wrzosach. (Borówka czarna czyli jagoda 😉 jeszcze można jej całkiem sporo nazbierać 🤗 i czerwona borówka brusznica tu w ilości śladowej). Brak muchomorów i wszelkich innych mniej lub bardziej jadalnych grzybów 🤔) Same
prawdziwki 😱 Znalazłam kilka pięknych sztuk młodych, wyrośniętych maluchów a pozostałe równie cudne, przeważnie w rozmiarze talerzyka deserowego (kapelusz), z dłuuugimi nogami jak maczugi i wszystkie jędrne, zdrowe, bielusieńkie po przekrojeniu. No gwoździe można wbijać spokojnie.
Ogólnie poza borowinami sucho jak pieprz i trochę jakby jesiennie 🍂😉🍂
Wszelki duch … chwali 😘. Kolejne (czwarte 😱) sanatorium dobiegło końca 😵💫 A że tym razem autem, bo rzut beretem do Goczałkowic Zdrój, więc i postój na grzybki w drodze powrotnej aż się prosił. Przegapiłam lasy w pszczyńskim i dotarłam pod Libiąż (jak się później okazało 😉) I to był fuks, strzał w dziesiątkę, lub po prostu jak ślepej kurze ziarno 😉 Przez pierwsze 10 minut NIC (dosłownie) a potem pierwszy, dziesiąty … aż do pięćdziesięciu (równo) w niespełna dwie godziny. Prawie 5 kg zdrowego grzyba. Monotematycznie 😉 żadnej
kurki lub choćby purchaweczki 😉 NIC 😉. Tylko te prawe i prawe do obrzydzenia 🤣 No szlag może człowieka trafić … w tym zachwycie 🤣 Pierwszy raz od niepamiętamkiedy, same szlachetne w koszu i ani pół robaczywki 😱 Szczypałam się nieustannie, pierwszych 15 nadgryzałam węsząc podstęp goryczakowy … i NIC (w domu małż dostał również nakaz próby organoleptycznej i też nic, podsmażonych kilka w naprędce na masełku z cybulką … no obłęd 😇 kubki smakowe szczytowały 😉) … aż nieprawdopodobne że w lesie (laseczku) przypadkowym, o miejscówce nie wspominając … tylko na czuja … Szczęki opadłej poszukam przy następnej wizycie 🤣 a może ją Nikuś znajdzie w sobotę bo dostała namiary, choć mam nadzieję że zgubi również własną jak ja swoją czego jej z całego serca życzę 😉😘💕 Czas właściwie można zamknąć w 1,5 h bo i przerwa krótka na kawkę z pnia była i chwilka na podziwianie wrzosów i zdjęcia 😍 … Maseczek z pajęczynek nie zliczę … choć i babie lato się równie szczodrze snuło, komarów prawie brak, zero szszczyżaków … obiad i zabiegi w sanatorium jeszcze przed drogą zaliczone więc kulturalnie po 14 😉 w lesie … Można? Można 😃 Przy okazji przepraszam za blisko lub ponad 🤔 dwu miesięczny brak aktywności i życzę Wszystkim tak grzybnych powrotów 🤗😘💕🍃🍂🕸