Cały tydzień czytania doniesień z grzybobrań z moich rewirów, chłodniejsze dni, wyganiający mnie do lasu bogis, mianko i kikuś (pozdrawiam chłopaki... mieliście rację 😁) no i jak to się miało skończyć? 🤔 tak jak skończyło 😅 do pomocy siostra, piąta dwadzieścia i w las 🙂
Pierwszy raz po ciemku przez dwa lasy aby dojść tam gdzie miało być eldorado 🙂 Nie było 😱... ale dzięki znajomości miejscówek udało się "trochę" nazbierać 😁 Prawda taka, że można przejść cały las i nic nie znaleźć i nagle pod tym moim tajemnym drzewem osiem 🙂
Koszyk siedzuniowy został zarekwirowany przez prawe 😍 😍😍
Chodziliśmy w czwórkę wolno, dlatego wynik na osobogodzinę taki a nie inny. Ale przy bieganiu nie mielibyśmy za wiele. Dużo czasu na kolanach 😅 bo tak poukrywane w liściach, że z pionu nic nie widać.
Las cudownie mokry, pachnący i wydeptany 🙂
Wynik: 262 prawe, 80 usiatków, 8
ceglaków, 2
podgrzybki brunatne, 3
zajączki, 45 złotawych i 6 aksamitków 😍. Poza tym 2 małe
szmaciaki, jeden
koźlarz babka, jeden czerwony oraz pięć bruzdkowanych.
90% młodych grzybów 😅
Usiatki zdrowe w 60%, prawe w 80% inaczej musiałybyśmy do bluzek jak Kasia 🤣😁
Fajnie się zbiera, ale obróbka 🥶🥶😱😱 Będzie za to wszystko: suszone, mrożone, marynowane, w pomidorach 😁
Jeden wypad i półeczka w piwnicy przytuli nowych, starych znajomych 😁 jak znalazł na zimę dla tych co nie mogą, nie potrafią lub zwyczajnie nie mają czasu 🙂