65 prawdziwego, 15
maślaków sitarzy, 1
kania czubajka, 1
kurka, 1
podgrzybek zajączek ... z żoną byłem, oczywiście pierwsza znów znalazła grzyba i do tego
borowika (ostatnio tylko ona znajdowała) więc tętno mi skoczyło i żyła na czole wyszła... a tu nagle jeeeeest! Jest i mój! A potem już poszło.
Co do spaceru: zameldowaliśmy się w lesie spragnieni tego grzyba jak Beduini wody na pustyni i z duszą na ramieniu... bo aut we wszystkich możliwych wjazdach do lasu tyle, że niebiescy na kogutach lepili mandaty tym, co stanęli przed zielonymi szlabanami. Jak się już udało zaparkować, to 100 m żółtym rowerowym szlakiem w las i potem na prawo, no i są, młodziaczki zdrowiutkie, cudowne.
Spacer od 17:20 do 18:50; las mieszany dąb-modrzew - tu
prawdziwki pod samosiewkami dębu. W lesie bukowo-dębowym -
maślaki. Generalnie późno byliśmy w lesie, widać byli inni amatorzy wcześniej (może rano?, może tuż przed nami?), wyzbierali większe okazy i mnóstwo pociętych trzonów zostawili w lesie; wyzbierali pewnie te wielkie robaczywki [ :))] szkoda, bo będą teraz niezdrowo pleśnieć.
Zapisałem miejscówkę w GoogleMaps, uderzam o 07:00, ciekawe co się wylęgnie w tym miejscu, zwłaszcza, że nie ściąłem/zostawiłem na jutro kilka sztuk takich mini
prawdziwych i dwie niedorozwinięte
kanie.