Penetracja sąsiednich lasów - w dębach nic, w świerkach nic, w brzozach nic, w grabach nic, jedynie w leszczynach kilka stanowisk parkogrzybka czerwonawego, ale ten tak jakby niezjadliwy (robale zawsze są pierwsze). Witajcie. Jak oglądam w necie podtopienia na południowym zachodzie to oczom nie wierzę. U mnie kolejna doba bez kropli deszczu czyli już 13. A, że tak jak wyjaśniliśmy sobie to już wczoraj w moim lesie wszelkie życie zanikło, dzisiaj szukałem szczęścia w sąsiednim lesie. Co prawda to nie moja bajka - Lasy Państwowe - wielkopowierzchniowe działki z monokulturą raz dębową, raz świerkową, raz brzozową, raz sosnową a w niższych partiach grabiny. Wszędzie to samo czyli nic. Jedynie na pograniczu grabin i olszyn w szerokim leszczynowym pasie kilka stanowisk parkogrzybków. Leszczyny ponadto sypią orzechami, których to nazbierałem kilka kilo, jednakże kolejny zimny prysznic, idąc dalej łupałem sobie orzeszki - na około 30 rozłupanych ani jednego pełnego. Ale w sumie wycieczka na plus - odświeżenie pamięciowe baardzo dawno nieodwiedzanego lasu. Tak więc usychając razem z lasem podziwiam Wasze zbiory i delektuję się każdą dodaną przez Was fotką. Pozdrawiam.