Tymi samymi śladami, gdzie wczoraj zbieraliśmy
ceglasie. Zdawać by się mogło, że pozostały tylko jakieś niedobitki. Nic bardziej mylnego.
Ceglasi co najmniej tyle co wczoraj, w gęstych, młodych, podszytych trawą bukach, czyli ponad setka, dalej
podgrzybki ok. 20, tyle samo
muchomorów czerwieniejących i na tym zamknąć mógłbym medalowe pozycje …. Ale, ale wydarzył się dzisiaj „cud w dolinie” 😊Piaskowiec modrzak–nigdy wcześniej nie widziałem go w Beskidach (no bo skąd tu piasek i sosny) trochę ogryziony ale błękitny jak niebo nad Rubinową. Do pełni szczęścia dwa
kozaki dwa
prawdziwki, kilkanaście
kurek.....
.... kilkanaście
maślaków modrzewiowych, dwa
kozaki, trzy
prawdziwki, kilka
gołąbków w kolorze mięty, parę
kolczaków rudawych,
siedzuń jodłowy. I na tym protokół zakończono i podpisano. Prawda jest taka, że na takie bogate dni jak teraz, czeka się czasami cały sezon. Bo choć żar się leje z nieba, a komary w Rubinowej – latają w samych tylko kąpielówkach – to czuły nos Tazoka wskazał tam właśnie, jedynie słuszny kierunek na popołudniowy spacer. Zbiory okupione przepoconym i mokrym t-shirtem ( z podobizną wilka ) i równie mokrymi bokserkami ( te z kolei w kratkę, bez wilka ) Na szczęście jedno i drugie było w plecaku na przebranie - tylko te komarzyce w trakcie szybkiego jak Usain Bolt - striptisu sobie trochę na mnie poużywały. Ale czego się nie robi dla tych ślicznych kilkunastu słoiczków z marynatą 😊. Pozdrowienia Tazok, niech Wam się darzy