Ostatnia odsłony grzybowej triady wypadła najsłabiej. Mrzonką okazała się nadzieja zebrania pozostawionych w piątek prawdziwków wielkości 5 złotówek. Prawdziweczki ktoś zajumał w zamian zostawiła łajza puszki po piwie.
W zasadzie szedłem pół godziny pod górę by po kwadransie zawrócić. Poszwędałem się trochę po nieznanych miejscach znajdując co nieco, i zahaczyłem o buki a tam niespodzianka, zdrowiutkie baryłki 🤩 Teraz szykuje się rozbrat z grzybami na dłużej. Pozdrowionka, jeszcze z Zawoi. Darz grzyb.