3 godziny bez kwadransa w kolejnej eksperymentalnej miejscówce - i bardzo słabo... Nie widziałem ani jednego grzyba rurkowego. Znalezione 40
kurek, dość wyrośniętych, 30 łuszczaków zmiennych, 2 żagwie guzowate (a, więc jednak były rurkowe... :) i 2 "czarcie jaja" - skonsumowane na miejscu. Były pojedyncze gołąbki, nienadające się do zbioru. Mimo że ściółka wydaje się dobrze uwilgotniona, to grzybów jak na lekarstwo - można iść pół godziny i więcej i nie zobaczyć nawet jednego grzyba. Chyba jednak wrócę na sprawdzone miejscówki.
Wycieczka byłaby dłuższa, ale nagle z kierunku, w którym szedłem, usłyszałem strzał... przynajmniej tak to brzmiało. Zwierzyny w lesie się nie boję, ale już tych, co na tę zwierzynę polują - jak najbardziej... Nie chcąc sprawdzać, czy myśliwy nie pomyli mnie z dzikiem albo innym zwierzem (a były takie przypadki) zrobiłem szybki wycof. Finalnie wyszło na dobre, bo gdy już dochodziłem do samochodu, zerwała się potężna ulewa, więc uniknąłem przemoczenia.