Byłam w lesie. Wczoraj popadało- dokładnie 30 minut- nawet pojawiły się kałuże. Ale co z tego- dzisiaj po tym deszczyku w lasach ani śladu. Po drodze - na asfalcie natknęłam się na słownie 1 kałużę. Ale udało mi się nareszcie w mieszanym lesie wypatrzeć pierwsze tego sezonu
borowika usiatkowanego. Jak dla mnie to posiatkowane. Piękne dorodne owocniki. Nacieszyłam się ich pięknym widokiem, po dotykałam i zostały w lesie. Jak na moje oko to wyprzedziły mnie robaki no a zaraz za nimi ślimaki. Ale co widziałam w naturze, to moje............
Pogoda rankiem wspaniała. Słoneczko lekko się pokazywało, wiaterek powiewał, targał leśne liście, dodawał lasowi oddechu, no i oczywiście- co najbardziej lubię- było chłodno. Już w tym sezonie wszystkiego w lasach udało mi się zakosztować. Były i
kanie,
kurki,
koźlaki,
maślaki zwyczajne i te ziarniste,
borowiki- choć do tych atlasowych się nie zaliczały, ale pięknie po deszczu wyrosły. Nawet kiedyś ostatnio zauważyłam jednego lekko sfatygowanego
podgrzybka zajączka. Ale to było i się ogromnie cieszę, ale co to będzie z sezonem grzybowym dalej? Czarno to widzę. Kiedyś to usiatki znajdowałam w czerwcu, maju- a teraz już zrobił się lipiec. W lesie suchuteńko, nawet śladu po wczorajszym deszczu. Czekałam dłłłłłłllugo na ten sezon, i być może jeszcze dłłłłłlllugo poczekam. Ale wracając do dnia dzisiejszego, to spacer i jego warunki- rewelacja. Las, gdzie rosną wszystkie możliwe gatunki drzew. Od młodziutkich buków, po te dorodne, od dąbków, po potężne dęby, sosny wszelkiego wzrostu i obwodu, a pomiędzy nimi wszelkiego rodzaju chwasty i krzaczory. Teren pięknie pofałdowany, szerokie dróżki i wąskie drożyny- nic tylko chodzić i po bokach się rozglądać, czy czasami coś się z grzybów nie pojawiło. Ach jeszcze widziałam dziś starego, ale zawsze coś w pięknym kolorze-
żółciaka siarkowego. Była też jedna
pieczarka. Oczywiście tu i tam jakieś blaszkowce- czernidłaki, i inne. W lesie spędzone troszkę czasu. Pogoda wyjątkowo do spaceru po ścieżkach zachęcała, ale całe pobocza suchuteńkie. Niby w pogodzie są deszcze, ale jak to u mnie bywa czasami kończy się jedynie na prognozach. Las sobie obeszłam wolniutko spacerowym krokiem, na około, i po skosach. Czas przemile spędzony, spacer wart powtórki. A zostały po nim fotki i piękne wspomnienia. Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam :)