© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Sprawdzenie grzybności w lasach Bukowiny Sycowskiej na koniec maja nie dało grzybowego efektu. W tym regionie pierwszych koźlarzy, kurek, usiatków lub ceglasi jeszcze nie ma. Za to otrzymałem liczne endorfiny majowej Bukowiny i jej lasów. ;)
Darz Grzyb! 31 maja 2022 roku. Zdążyłem z wycieczką do Bukowiny, zanim rozpoczęło się meteorologiczne lato. Na grzybowych portalach internetowych wieści ludzie niosą, że tu i ówdzie pierwsze ceglasie, usiatki i kozaki są znajdowane w leśnym runie. Czy będą w Bukowinie? Czy znajdę chociaż jeden kapelusz osadzony na trzonie w pachnącej ściółce? Mieszane mam uczucia. Deszczu tu jednak mało padało, poza tym intuicja podpowiada mi, że bukowińskie grzyby jeszcze śpią. Nieważne. Trzeba swoje przedreptać, poszperać po leśnych zakątkach i sprawdzić. Ale co tam grzyby. Sam marsz przez tereny Bukowiny to jest to! Majowe Bukowiny endorfiny uaktywniły się, gdy tylko postawiłem stopę na stacji. Tradycyjnie przez chwilę zastanawiałem się, w którą stronę pójść? Ostatnio szedłem na Pawłów. W okolicach Wydzierna włóczyłem się w marcu. Wiem! Dawno nie szedłem wzdłuż torów. A więc marsz! Wycieczka rozpoczęta, głowa paruje od radości i ciekawości, co tam się w lesie dzieje?! Zanim do niego dojdę, będę podziwiał panoramy i krajobrazy Bukowiną malowane, Bukowiną natchnione, w kadrze przez mnie uchwycone. Majowe, soczyście zielone, wiosną oszołomione! Pagórki, wzniesienia, dołki, rowy, głębia przestrzeni, zboża, lasy, pola, łąki. Wszystko tu jest, czego dusza zapragnie! Na niebie białe kłębuszki leniwie się przemieszczają, opadów żadnych nie dają. Bukowińskie lasy, chociaż wielokrotnie przeobrażane przez człowieka i jego gospodarkę leśną, wciąż posiadają ten niezwykły magnetyzm i energię, której nie można wyrazić żadnymi słowami. To jest coś, co się po prostu czuje wszystkimi zmysłami. Bo jak mam wyrazić i opisać uczucia, które mi towarzyszą na najwyższych wibracjach serca? Nie da się. Można posiłkować się poezją, pięknymi słowami, wzniosłymi porównaniami, tyle, że to zawsze jest teoria. Praktyka duchowego wchłaniania lasu jest nie do opisania, dlatego gdy ktoś mnie pyta, jak się zrelaksować, przemyśleć pewne sprawy, decyzje, itp., odpowiadam bardzo prosto – IDŹ DO LASU! W lesie staraj się patrzeć wszystkimi zmysłami, sercem i duszą. Oglądaj, podziwiaj i wyciągaj wnioski ze wszystkiego co zaobserwujesz. Może inspiracją będzie żuk toczący kulkę strawionego pokarmu przez grubego zwierza, może dzięcioł walący z impetem głową w pień drzewa, albo wędrujące mrówki wzdłuż leśnego duktu. Czasami będzie to kwiat rumianku pachnący świeżością lub kępka grzybów rosnących na ściętym pniaku drzewa. Zainspirować może nas wszystko co widzimy, słyszymy i czujemy w lesie! Las jest genialnie prosty i skomplikowany zarazem. Tak, jak ludzkie życie i losy. Las jest życiem, czyli wszystkim. Tymczasem majowe endorfiny Bukowiny rozlały się obficie po moim ciele. Cały las stał się jedną wielką endorfiną na horyzoncie i w przestrzeni, czyli wszędzie, gdzie okiem nie spojrzeć. Sprawdziłem kilka stałych miejscówek grzybowych, zwłaszcza na krasnoborowiki ceglastopore. Wszystkie były puste, chociaż ja i tak miałem już pełno. Nie w koszyku, ale w głowie. Pełno wrażeń i radości z oglądania leśnych wspaniałości! Przeszedłem przez brzozowe alejki. Aż coś mi się zrobiło na myśl, że może gdzieś czai się koźlarz pomarańczowożółty. Jednak las wlał mi do duszy kielich wstrzemięźliwości, żebym już kompletnie nie zgłupiał i nie podarował mi ani jednego grzyba. Kiedy idę przez najbardziej reprezentatywny fragment alejek brzozowych, to czasami mam wrażenie, że płynę po leśnym okręcie wśród zielonego morza traw, paproci i krzewinek borówki czarnej, które rozpościera się wokół drzewek z biało-czarną korowiną. Po ich przejściu zachwycam się rzadkim, przetrzebionym lasem sosnowym, na którego “plecach” rośnie jeszcze młodszy las. Piaszczyste ścieżki prowadzące w siną leśną dal! Lato za pasem, wkrótce zacznie się sezon jagodowy, w którym będę podążał właśnie takimi ścieżkami. Czekam na to z utęsknieniem! W mrowisku tętni życie, praca wre. Sznury mrówek wędrują od mrowiska i z powrotem. Ktoś położył kamień na słupku oddziałowym, ja go sfotografowałem. Świadkiem tego były pędy młodego buka. Dochodzę do obniżenia terenu i szczególnego miejsca. Rośnie tu dużo starszych drzew, wszędzie unosi się przyjemny zapach i rześki oddech lasu. To Prądnia Goszczańska, jeden z kultowych dla mnie cieków wodnych w tych lasach. Zdziczały, wije się, meandruje, spontanicznie wylewa, częściowo chowa za ścianą zieleni roślin lubiących wilgoć. Idę wzdłuż niego i dochodzę do jednego z Leśnych Stawków koło Goszcza. Tego mniej znanego i powierzchniowo mniejszego. Cisza, spokój, zwierciadło lasu w lustrze wody dla ochłody. Miejsce zacne i urokliwe. Jaki spokój emanuje od wody, która stoi w miejscu. Daj jej tylko możliwość swobodnego opadania w dół, a pokaże ci swoją siłę. Za stawkiem odwiedzam kikut leśnego Enta, którego lata temu połamały i powaliły żywioły wiatru. Na tle żywej natury figuruje martwa natura, ale nie tak do końca martwa. Mógłbym jeszcze długo pisać, aż wyczerpię limit znaków. Dla tych, którzy chcą przeczytać i obejrzeć całość, podaję link: https://www.lenartpawel.pl/majowe-endorfiny-bukowiny.html Pozdrawiam leśnych ludzi!