Pierwsze w tym roku :). Prawdziwe. Takie najprawdziwsze :). Małe co nieco, na jajecznicę i sos borowikowy, pypcia zbyć :). Las mieszany, dęby i buki, na sosnę i świerk, czyli
podgrzybki jeszcze przyjdzie czas. Naście sztuk, drugie tyle
maślaka modrzewiowego podzielone przez dwa. 2,5 godzinki z samego rana - chłodniej.
Witam po krótkiej przerwie - reset. Z tego co widzę, działo się tu, oj działo.. głównie na północy - gratulacje wysypu. Ale i południe nie odpuszcza, więc aby bazylię i dziewczyny wspomóc w kolorowaniu, dokładam podobną ilość. Gdzie mogłem być po powrocie, jak nie w lesie? O 4 rano już nie spałem (ikonka podekscytowania:p ), szybka kawa i przygotowanie roweru. Zakazu wstępu nie ma, więc OK. wycinki tylko: (. Latem? Zgroza. Za to w wybranym miejscu fajne
prawuski czekały, chcąc wskoczyć do rondelka, bo susza dała już im się we znaki. Na początek 2 małe, niedaleko druga para, trzecia. Najwięcej 4 sztuki, te półkilogramowe rosły pojedynczo. Kilka starszych okazów zostało dla rozsiewu. Na styku z modrzewiem -
maślak żółty, ok. 15 sztuk. Chyba tyle, w lesie sucho, jedna kałuża :). Nie jest najlepiej, ale też i nie najgorzej. Poranna rosa czyni cuda. PS. Tak serio, w koszyczku się nie zmieściły. Nie przewidziałem urodzaju i wziąłem jak na jajka wielkanocne :). Zdjęcia dołożę w dopisku. Pozdrawiam i Darz Bór, bo wszystko dopiero przed nami :). M.