Dwa ostatnie
prawdziwki w wysokim lesie bukowym...
Pożegnanie z bukami planowałam na przyszły tydzień, ale bez sensu w domu siedzieć w taki ładny, słoneczny dzień :) Przez 3 godziny powłóczyłam się po lesie wspominając cudowny sezon, który obfitował głównie w
kozaki czerwone i
ceglasie a późną jesienią w
prawdziwki. Po drodze mijałam zamarznięte
czubajki kanie i
maślaki pieprzowe a borowika ani śladu... Trudno, w piątek Dzidek wszystkie wyzbierał co zrobić;-) Wracałam już do samochodu i niespodzianka;-D Jednak moje kochane buki na pożegnanie miały dla mnie prezenty... Dwa śliczne szlachetne przystojniaki średniaki rosły sobie wśród liści jak gdyby nigdy nic. Wzięłam zmarzluchy do domu i teraz leżą sobie w cieple przy kuchni :) Pozdrawiam :)