podgrzybki w lesie sosnowym, 113 sztuk w 4 godziny. W większości duże, piękne sztuki, mrożone.
Tym razem postanowiłem się dogrzybić, a mniej kontemplować piękne okoliczności przyrody. Wybór padł ponownie na sprawdzone w poniedziałek lasy koło Tworoga. Wstałem wcześniej niż Emil, ale zanim to nastąpiło, przeżywałem podobne rozterki, u mnie też las wygrał z miękką i ciepłą pościelą. Na parkingu byłem pierwszy o 7:15, zdecydowałem się w trosce o swój kręgosłup zacząć od końca lasu i w miarę napełniania kosza (optymista!) zbliżać się do parkingu. Podobnie jak Emil, wyznając starą zasadę, że im dalej w las, tym więcej grzybów. Na "końcu" lasu zameldowałem się po pół godzinie, zacząłem od starszego lasu sosnowego z mchem i trawami. Tam sporo nazbierałem, same mrożonki, ale duże i młode. Potem poszedłem na nosa i znowu mnie nie zawiódł, tym razem w mchu bez traw podobne
podgrzybki, ale o wiele więcej. Na tyle więcej, że zbierałem same kapelusze, znowu w trosce o kręgosłup. Napełniłem tymi kapeluszami cały kosz, ale sztuk wyszło mniej niż poprzednio, za to były dużo większe. Po czterech godzinach miałem już dość, ale byłem zadowolony, bo znalazłem fajne miejsca. Już chyba odstawię kosz i zajmę się pracami domowymi, pozdrowienia dla wszystkich!