160 grzybów w 2 godziny 45 minut.
podgrzybki i 4
rydze. Najwięcej na miejscu z poprzedniego grzybobrania, w trakcie niepotrzebnie zboczyłem, gdyby nie to średnia byłaby większa. W sumie są miejsca, gdzie jest pełno grzybów, są też gdzie nie ma śladu po żadnych grzybach, nawet trujących, są miejsca gdzie są same kapcie i były takie choć nieliczne, gdzie, rosły młode zdrowe octowe
podgrzybki. Podsumowanie sezonu poniżej. Aparat jeszcze nie kupiony więc wklejam tylko takie marne zdjęcie grzybów po przebraniu, na lewo suszenie i smażenie, na prawo ocet :)
Prawdopodobnie w najbliższy weekend wybiorę się na wyjazd rowerowy, bardziej sportowy, a potem mam kilka dni zajętych, stąd należy się liczyć, że był to ostatni tam masowy zbiór. W sumie sezon na
podgrzybki rozpoczął się 19 października w Puszczy Goleniowskiej i do 15 listopada zebrałem 10 razy pod rząd, pełny kosz grzybów. Dzięki znalezieniu podmokłych miejscówek na
opieńki, przedtem udało się zebrać 4 kosze
opieniek. Jest to ewenement by zacząć sezon od
opieniek. Do tego czasu przez kilka wcześniejszych miesięcy udało się trafić 1 raz miejscówkę na
borowiki i ze dwa, trzy razy
maślaki na sos ze śmietaną. Cały sezon został ustawiony przez największą od kilkudziesięciu lat susze, gdzie przez pół roku nic nie padało, właściwie od kwietnia do dziś nie było żadnych wielkich opadów, a wilgoć w lasach to efekt niższych temperatur oraz mgieł, a nie wielkich deszczy. Sprawdziła się po raz kolejny zasada, że dopóki nie ma mrozu wszystko jest możliwe, nawet teraz choć rozum mówi, że to nierealne, nie zdziwiłbym się gdyby stał się cud i pojawiły się jeszcze grzyby. Przy obecnym klimacie wszystko jest możliwe. Wracając do sezonu, ilościowo na sezon nie można narzekać, ale jakościowo już tak, susza spowodowała, że nie było choć 1
kurki, a w zeszłym roku było ich tysiące, praktycznie nie widziałem
kań, podobnie było ze wszystkimi innymi gatunkami, finalnie były tylko
podgrzybki i
opieńki. Na razie to tyle, jak coś się pojawi w temacie grzybów będę dawał znać.