To nie było normalne grzybozbieranie, tylko zawody kto pierwszy. Nie obyło się bez podgryzania i podkopywania. Wyścig dwóch godnych siebie rywali. Raz on na czele, raz ja. A stawką było 10 zajączków i maślaki. Na metę wpadliśmy jednocześnie, więc sędzina orzekła remis i wciepneła wszystko do garnka. Razem z konkurencją🐌