14
prawdziwków, młode, średnie i pojedyncze dojrzałe + 3
piaskowce kasztanowate. W końcu ruszyły.
Zegar nastawiłem 5:30. Wstałem ledwie o 6:00, pod las podjechałem 6:40. Na parkingu dwa samochody, z czego jeden z szybami bez pary i ciepłym silnikiem. Kto inny, jak nie grzybiarz, przyjeżdża o tej porze do lasu. Poszedłem w swoją stronę konstatując po drodze brak maślaków, które kilka dni wcześniej malutkie zostawiłem przy drodze. Z początku te same tęgoskóry co we wtorek, ledwie tylko starsze. Pojawiło się więcej blaszkowców ale tylko trochę i długo, długo nic więcej. 11
prawdziwków wyszło z jednej grzybni, reszta rozproszona po lesie. Miejsce nieduże, więc przerzuciłem się na kolejny stok i nie pomyliłem się, właśnie inni grzybiarze kończyli na nim zbieranie, więc pozostało wrócić do samochodu i wziąć się za robotę.