We dwójkę zebraliśmy ponad 100-120
borowików wrzosowych (różnej wielkości), zwanych przez niektórych "amerykańcami", oraz ok. 50-60 mieszanki dość sporych rozmiarów
borowików szlachetnych i
podgrzybków brunatnych. Do tego nędzna garstka
kurek. Piękna, słoneczna i cieplutka pogoda, las praktycznie bez grzybiarzy, choć napotykaliśmy pościnane trzony grzybowe. Turyści chyba już stamtąd uciekli, bo pobliska plaża tudzież las kompletnie puste. No, a miejscowi, hmmm... pewnie w pracy po urlopach, a ruszą do lasu w weekend.