Odradzano mi tą wyprawę z powodu suszy. Rzeczywiście, w lesie pustka, jakieś pojedyncze zjedzone wielkie
prawdziwki. Za to
goryczaki miały się dobrze i wyrastały (małe) całymi grupkami. Zbadałam jeszcze mokrzejszą miejscówkę, ale tam też nic dobrego. Myślałam, że czeka mnie porażka i powrót z pustym wiadrem. Ale byłam już niedaleko miejsca, gdzie zdarzały się
borowiki ceglastopore. Skoro mimo upałów wyrastają młode szatany i muchomorki, to może każdy grzyb ma inaczej? Może tylko
prawdziwki się zatrzymały? Warto było sprawdzić, bo
ceglasie rosły sobie tu i tam na drogach pod sosnami i bukami.
Na niedużym obszarze wiadro się wypełniło, do tego doszły stadka kozaczków, parę
kurek no i kilka
borowików. Te jako jedyne grzyby były robaczywe. Dwa okazy wielkich jak moja dłoń ale nie starych
borowików ceglastoporych zostały w lesie ku uciesze gromadki żuków. Podany przelicznik dotyczy tylko
ceglastoporych, kozaczków i innych było jeszcze 40, ale nie chcę przekłamywać, bo przecież po wysypie grzybów ani śladu. Podsumowując - jak nie spadnie w końcu deszcz nie ma co tracić czasu w lesie, lepiej iść popływać.