Dzisiaj bardzo ostrożnie i w bólu bo ramię dopiero rozwija swoje bólowe możliwości wybraliśmy się w okolice Szyndzielni. Trzy godzinki łażenia efekt nadal marny -Szyndzielna jednak na razie nie jest nam przychylna, ale my nadal jesteśmy :) Parę
maślaków, trochę
zajączków,
podgrzybków borowików. I jeden
maślak, który prawie na nabrał, rósł nieopodal rodzinki
maślaków i był tak samo zbudowany, w identycznym kolorze, mokry i śliski. Ja jednak mam taki dziwny zwyczaj, że jeśli
maślak jest zarośnięty od dołu kapelusza błonką, to muszę ją otworzyć i przekonać się, że na pewno jest gąbka, pianka. A tu zonk, sami zobaczcie co to za niespodzianka ukazała się mym oczom. Trzeba być jednak cały czas czujny bo rutyna może być zabójcza... Więc uważajcie drodzy grzybiarze. Ps. Czy ktoś wie co to za osobnik ???Pozdrawiamy