Witam :) i znowu nas poniosło (czyli ja i mąż) wyruszyliśmy w lubuskie :) 6 godzin zbierania+ 1,5 godz. (powrót do auta-zmiana koszy na puste i od nowa). Przeliczyłam ale nie wszystko:
prawdziwki-170 sztuk (większość średniaki i duże-wszystkie zdrowe),
kozaków czerwonych, białych, brązowych-ilość nie do skrupulatnego przeliczenia (cały kosz małych+ duża zielona torba średniaków, dużych nie zbieraliśmy), sporo większych
kurek (te rosły razem z
kozakami) i
podgrzybki (wiaderko 10 litrowe- same małe, słoikowe główki). A teraz kilka ciekawostek: na mchu w środku lasu- minimalne ilości
podgrzybka ale na wrzosowisku porośniętym białym mchem- podgrzybkowy wysyp maluchów (wyglądało cudownie).
Kozaki szaleją ale tym razem 99% zdrowych. Jeśli ktoś lubi to- wysyp
maślaków zwyczajnych, pstrych i
sitarzy w ilościach nie do ogarnięcia ( z racji dobrobytu-my ich nie zbieramy). Na koniec wdepnęliśmy w starą prawdziwkową miejscówkę i… krzyk w lesie :) 6
prawdziwków, wielgaśnych, z ogromną nogą ukrytą w trawie- usiadłam z wrażenia (duże grzyby widziałam ale aż takie w jednym miejscu a na dodatek zdrowe- pierwszy raz). Nie ukrywam, iż mąż miał co dźwigać ale przyjemny to ciężar :) pozdrawiam Grzybiarzy oraz Admina