Prawie uwierzyłem, że dziś koniec świata. Ani żywego ducha w lesie. Błogi spokój jak po armagedonie. Las mokry, a w nim grzyby wszelakiej maści.
Borowiki,
podgrzybki brunatne,
podgrzybki aksamitne (ogromna plantacja w świerkach, pół kosza w 20 min),
maślaki. Nie trafiłem na grzyba robaczywego. Rekordów nie pobiłem, bagażnika nie zapełniłem, kosz uzbierałem, beret przewietrzyłem:-)