czyżby, czyżby coś drgnęło? chyba tak. mimo chłodnego poranka (zaledwie plus 5) bladym świtem w lesie. pierwszy skok do mojego lasku nad którym majestatycznie sunęła sobie mgiełka. tam 25 sztuk - praktycznie same młodziaki (1 fotka po lewej). Większość schowana pod świerkami. I coś czułem, że dzisiaj będzie dobrze. I było. obskoczyłem rowerkiem 3 miejsca jeszcze. Efekt to 102 sztuki zdrowego
borowika. z 10-15 zostało w lesie. jak na razie tegoroczny rekord. najfajniejsze w małej bukowej miejscówce (oj żeby dojrzeć te maluchy to prawie na czworakach...) i w lesie z domieszką dębu. grzybiarzy coraz więcej. Wracając jeden nawet mnie zatrzymał mówiąc - jak same
borowiki to kupuję!. No niestety nie na sprzedaż są. Grzyby jednak nadal rosną przeważnie przy drogach/ścieżkach. jutro jadę w inne miejsce. Z przemkowskich lasów, donosił przeszczęśliwy nierob.