Trzynasty dzień po opadach więc z ogromną nadzieją ruszyłam dzisiaj w te same miejsca co w niedzielę. I co. Hmm. Niedobrze. Mimo, że ściółka mokra w głębi, na wierzchu pieprz, nic nie ma. Jeden prawy z lokatorami (stopień rozwoju wskazuje, że pozostał z niedzieli), 1
siedzuń wielkości dłoni (został w lesie), 5
podgrzybków utajnionych w dołkach, zdrowe nogi więc zabrane do domu, a tam kiepsko, bo wycinanki pozostały. Widziałam kilka
muchomorów i trochę innych niejadalnych. Podsumowując jest źle. Sama już nie wiem, czy chodzi o deszcz czy o cieplejsze noce czy Matka Natura pogniewała się na mój rejon. Pozdrawiam z bezgrzybnej krainy.