Po przeczytaniu wywiadu z tym błaznem [... admin - sorry, cenzura: unikamy tematów politycznych itp., z natury swojej silnie emocjonalnych i mogących skłócać, jeszcze raz sorry, pomijam nazwisko :)], odczułem silną, zapomnianą już prawie, potrzebę wyjścia na łono natury. 2 godz. wędrówki po lesie dobrze mi zrobiły. Zbiór: wyłącznie
koźlarze, głównie pomarańczowożółte (choć trzeba pewnej dozy wyobraźni, aby w niektórych trąconych o brzasku temperaturą bliską zera i tą katastrofalną suszą, dostrzec żółć i pomarańcz). Starałem się przy tym napaść na 8 miesięcy tym wspaniałym grzybowym zapachem, który rozchodzi się po odcięciu trzonu od kapelusza (zbierałem do smażenia, same głowy. Trzony zostawiałem w lesie).