Witajcie, w czwartek byłem po południu na Zagnańskiej w Kielcach, nie pisałem bo nie było o czym, 2,5 godz. 7 km w nogach, 3 malutkie
kozaki czerwone o pałaszowane przez ślimaki. To nie wynik godny publikacji. Dzisiaj natomiast pojechałem w okolice Cisowa. Ostatnio rzadko tam jeżdżę no bo to 40 km od domu. Lasu ci tam dostatek to też tłumy jakie mogły pojechać na grzyby nie były by straszne. Dojechałem i o dziwo tylko jedno auto z czterema osobami. Ochoczo ruszyłem w pewne miejscówki no i tu niespodzianka tylko 1 może 2 grzyby na całkiem sporych obszarach. Przejechałem nieco dalej w miejsca gdzie trzeba się nieźle nałazić. Tu było lepiej. W sumie białych
Kozaków 35 szt. było znacznie więcej ale te grzyby to przysmak robali.
Kozaków brązowy 20 szt.
Kozaków czerwonych 8 szt. z czego jeden ten środkowy na zdjęciu całkiem okazały, kapelusz średnicy ze 20 cm.
Prawdziwki 2 szt. – średniaki, znalazłem jeszcze 6 ale z lokatorami i to nie tylko durze, robale nie oszczędzają nawet maluchów. No i
podgrzybki marne 2 szt. a przecież to las tych grzybów.
Kurek dobra garść. Były również
maślaki ale te pierwsze, które znalazłem same chciały chodzić tak więc resztę mijałem szerokim łukiem. W sumie 3,5 godziny łażenia 10 km w nogach, z grzybami średnio ale ruch dla zdrowia nie oceniony. Trochę mnie zmoczyło, poszedł fajny deszczyk dwa razy, jak będą cieplejsze noce to i grzyby lepiej dopiszą.