Cześć:-) Czytam, że tu się zaczyna, tam się zaczyna, a u mnie nędza. Piękny spacer po lesie, ani ludzia wokół, wystraszone stado dzików (ja też), dzięcioł włączał swoją wiertarkę udarową co i raz. Gdyby nie dwie miejscówki, wilgotne, w dołku z modrzewiami, byłoby prawie zero. A tak, 22
maślaki żółte, 2
boczniaki, jedna kureczka, jeden
ceglaś, dwa drobnołuszczaki. Poza tym widziałam zwłoki
prawdziwka, ogromnego, zwłoki kilku
kań i jedną młodą z robalami. Prawie żadnych niejadalnych za wyjątkiem kilku m. cytrynowych, jakiś pieniążków, jednej lejkówki wonnej, kilku
gołąbków brudnożółtych, jakiś twardzioszków i nadrzewne, jak zawsze. Smutne, suche sznury ryzomorfów
opieńki zwieszają się z pieńków, na kikutach dębów czernidłaki i
łycznik ochrowy. I już. Koniec. Kropka. Nic więcej nie rośnie. Ciekawam, czy to cisza przed burzą (od weekendu ma się zmienić cyrkulacja na strefową), czy raczej cisza na stypie po dennym sezonie dla centralnej Polski. Na focie brak ceglasia, bo już na suszarce. Pozdrawiam leśne ludki.