Witam wszystkich serdecznie. Biłam się z myślami pisać, czy odpuścić sobie. Tak dwa dni medytowałam, aż w końcu stwierdziłam, " a co tam _ POCHWALĘ_ się swoimi osiągnięciami na polu nierównej walki o pozyskanie czegokolwiek do koszyka. Byłam w lesie i to zarówno mieszanym jak i sosnowym. Spacerek przy chłodnym poranku, rosa - to marzenie ściętej głowy, no i w lesie jak można przypuszczać S U S Z A - aż piszczy. I to dosłownie. Przy najmniejszym i najwolniejszym kroku wszystko trzaska, piszczy, zgrzyta suchy piach pod butami- aż żal patrzeć jak u progu jesieni jest sucho. Nie padało we wrześniu- poza przelotnym czymś tam na początku miesiąca -w ogóle. Oglądam mapy z frontami- i jest to tak sprytnie porobione, że czy ze wschodu, czy z zachodu idzie do nas front opadowy, to nagle nad Wielkopolską wszystko się rozpływa cudownie na północ i południe. Wszelkie opady skrzętnie omijają Wielkopolskę. I jak tu grzybiarz liczący na co nieco w koszyku ma żyć? O tej porze roku aż się prosi, aby tu czy tam w lesie coś grzybowego urosło. Liczyłam na wrzesień- kultowy grzybowy miesiąc, później na październik, ale z tego co zobaczyłam to do połowy października mamy grzybki z głowy. Ale wracając do grzybów które o dziwo znalazłam. Były to dwa piękne
koźlarze- zdrowiutkie- 1 robaczywy został gdzie rósł, 1 maślaczek - zdrowy, ale tylko 1 oraz dwa
rydze niestety faszerowane. Z piękności lasu znalazłam pięknego młodego muchomora - oczywiście został gdzie wyrósł. i z grzybów to było wszystko. Dziwiłam się bardzo jakim cudem one w ogóle urosły? Wilgotności w lesie nie ma sensu sprawdzać, gdyż jak głęboko by się nie patrzyło, sam suchy piach i wyschnięty na wiór mech - dobrze że choć kolor zielony pozostał. W lesie roślinność wszelaka powiędnięta, zakurzona- brakuje soczysto zielonych kolorów- wszystko szaro -zielone, brak ukochanego zdrowego zapachu lasu. Dobrze, że chociaż sosny okryte są jeszcze zielonymi szpilkami. Wokół brzózek coraz widniej- gdyż coraz mniej na nich liści, za to pod nimi całe dywany żółto-brązowych opadłych listków. Tak sobie myślę, że takie lasy w takim stanie to idealne dla leśników. Tylko patrzeć jak te przez naturę wysuszone drzewa powycinają do końca i bez zbędnych suszarni wywiozą na opał, albo do tartaków. Zawsze byłam optymistką, ale z tego co widzę to w Wielkopolskich lasach ten rok przedstawia się jeszcze gorzej od niechlubnego poprzednika. Dobrze, że jest ten portal, (pozdrowienia dla P. Marka) to można choć pooglądać udane zbiory w innych regionach. I tym optymistycznym akcentem pozdrawiam Wszystkich zagrzybionych miłośników lasów i grzybów ze słonecznej i suchutkiej Wielkopolski - Powodzenia i DARZGRZYB :))))