Dwa dni temu padał deszcz co prawda niezbyt intensywnie w dodatku w nocy niskie temperatury nie zachęcały do wyjazdu na grzybki ? Jednak nałóg jest silniejszy;) W lesie byłem po 8 rano, na poboczach samochody, czyli inni tez są. Jak zwykle pojechałem w moje miejsce, nie spodziewałem się rewelacyjnego rwania, ale przynajmniej pochodzę po lesie, porozmyślam w ciszy i spokoju. Jak zwykle moje miejscówki powitały mnie w ładnie rosnących machach młodymi prawdziwkami po 3-4 w niedalekiej odległości obok siebie. Kilka małych zgniło. W lesie o dziwo jest wilgotno to dobrze. Po trzech godzinach bez rewelacji 22
prawdziwki jeden z kapeluszem 14 cm i zdrowy, u innych nogi w 60 % robaczywe - tylko suszenie. Mało
podgrzybków 18 sztuk i dwa
koźlarze. Pojechałem do innego lasu, ale tam tylko dwa duże zgniłe
prawdziwki, oprócz tego masa poniszczonych grzybów i śmieci - tragedia aż żal na to patrzeć!!! Trzeba zaczekać kilka dni i oby noce były trochę cieplejsze w sobotę sprawdzę ponownie swoje miejsca. Pozdrówka;)