W życiu nie nazbierałam tylu
podgrzybków w tak krótkim czasie (a chodzę na grzyby od lat!). 4 h w lasach i 2 pełne kosze. Zbierałam tak w sosnowych i bukowych, starych lasach, jak i młodnikach. Rosną grupami, młodziutkie i takie spore do suszenia. Pędziłam z koszami do domu, żeby skończyć je obrabiać przed północą- nie zdołałam im zrobić zdjęcia, niedowiarkom wiec mogę tylko pokazać, co dziś z nich wyszło: słoiki z octem, micha grzybów czekających na suszenie (bo piekarnik już pełen!) :) Cudowny dzień i cudowne grzyby. Ale co smutne- trafiają się już całe polanki nadpleśniałych
podgrzybków. Szybko coś.