I znów udało się wyskoczyć z Gdyni na prawdziwe grzybobranie. Trzy dni zbierania, suszenia na drutach na piecu w zaprzyjaźnionym gospodarstwie agroturystycznym no i jabłka, gruszki i śliwki do pozrywania - bo też obrodziły. Intensywna "praca" a miał być wypoczyn. Świetne nastroje wpisane w całą sytuację. Pozdrowienia dla Was leśni ludkowie (bo jeśli ktoś tu zagląda, to chyba nim jest.