Statystykę zawyżają
maślaki. W okolicach Kwaśniowa trafiliśmy do maślakowego zagajnika, gdzie wprost roiło się od tych grzybów, najczęściej niewielkich, zdrowych, widać, że dopiero zaczyna się ich wysyp. Najczęściej siedziałam tam na ziemi i zbierałam dookoła siebie, potem krok do przodu, siad i powtórka. Pomiędzy nimi - przepiękne
rydze, nawet
koźlarze i gdzieniegdzie -
prawdziwki (młode, bez robaków). Ledwo wyciągnełam koszyk z lasu. Z wielką radością zauważyłam, że pojawia się coraz więcej
podgrzybków brunatnych, na razie maluszki, ale przez to - zdrowe. Tachając kosz spotkałam grzybiarza, który twierdził, że według nietpo go grzybów w ogóle nie ma, bo taki kosz powinnam zebrać w dwadzieścia minut a nie w dwie godziny i to się wtedy nazywa wysyp. Dziękuję Panu serdecznie, dla mnie przyjemnością jest przed wszystkim spacer po lesie. Zbieranie grabiami ani mnie nie kęci, ani nie podnieca. Na zdjęciu -
maślaki przykryte większym "urobkiem".
rydze zwiały na dno.