Popołudnie, zaczynało kropić, ale jak już pojechaliśmy.. trochę w inne miejsce szukać
prawdziwków, ale oprócz pospolitych
podgrzybków, (sporo), nie było tych najważniejszych. Więc mimo późnej pory wróciliśmy na "Agatkowo", no i tu w pół godziny dużo, bardzo, ale się ściemniało, prosiłam męża żebyśmy wrócili.. i do teraz obrabiam te grzyby, a on mecz ogląda;/;)