W nocy poprószył śnieg. Nad ranem na termometrze minus cztery. Zainspirowani wczorajszym raportem Yagi ruszyliśmy do lasu po ucho bzowe na ramen. No i są, tylko jeszcze małe i potraktowane codziennymi porannymi mrozami trwającymi od środy, zamarznięte na kamień. Zostawiliśmy je do podrośnięcia. Ale skoro już jesteśmy w lesie i na dodatek mamy piękną słoneczną pogodę ruszamy na nasz szlak boletusowy i na miejscówkę gąski zielonej. Po dwóch godzinach w koszu wylądowało: 29 szt podgrzybka brunatnego, 20 szt gąski zielonej, 10 szt maślaka pstrego, 8 szt borowika szlachetnego, 3 szt pieprznika jadalnego, 1 szt siedzuń sosnowy, 1 szt czubajka kania i 1 szt płachetka zwyczajna. Grzyby w stanie hibernacji. Wpadały do koszyka jak kamienie. Nie muszę Wam mówić jaka to była frajda 8 boletusów 26 listopada! No i na teraz wynik ubiegłoroczny poprawiony o 13 dni!