Zachęcona doniesieniami zabrałam męża i gumowce na jeszcze jeden wyjazd. I zamiast brać się za lepienie uszek my pojechaliśmy w zaśnieżone lasy na grzyby choć trochę z niedowierzaniem. Tak jak nasz admin pisze, że tak długo nie tworzył jeszcze raportów, tak też i ja nie mogłam uwierzyć w obfitość runa leśnego o tej porze roku.
Opieńki, piękne małe
podgrzybki, które stale rosną. Na osłodę 1
prawdziwek z 10, które, o dziwo, rosły blisko parkingu. Jakoś to miejsce było chyba omijane przez grzybiarzy, reszta została we wrzosach. Grzybki przerobione, gumowce schowane. Oby do wiosny. Pozdrawiam