PLSzCD. Prawdziwkowego lipcowego szaleństwa ciąg dalszy.😜 Dzisiaj 3 godziny w duecie z żonką i dzisiaj w lesie też trochę innych grzybiarzy. Robaczki trochę psują frajdę ale i tak zabawa jest przednia, przynajmniej do momentu gdy trzeba usiąść do czyszczenia. 50/h to liczba szacunkowa. Dzisiaj nie policzyliśmy bo było tego trochę a czas gonił. Acha, las liściasty można omijać szerokim łukiem. Pozdrawiamy wszystkich miłych grzyboświrów już z Mysłowic.