3 godzinki w lesie, las iglasty, czasem ze znikomą domieszką liściastych, praktycznie same
prawdziwki i
ceglaki, w końcu coś ruszyło, w nadchodzącym tygodniu powinno być jeszcze lepiej.
Trochę zniechęcony ostatnim wynikiem, sceptycznie podchodziłem do wizji grzybobrania, ale deszczowa pogoda skusiła mnie, żeby jednak się wybrać, wizja braku ewentualnej "konkurencji", czyli jednocześnie możliwość spokojnej kontemplacji grzybobrania to było to czego mi brakowało. Do lasu wchodziłem przy porządnej ulewie (oczywiście o płaszczu zapomniałem).
Jednak szybko zostało to zrekompensowane przez dorodne
prawdziwki zaraz przy leśnej drodze. Las prowadził pod takie dosyć duże wzniesienie, im wyżej, tym lepiej, małych prawych coraz więcej, więc trend powinien być wznoszący, troche znalazło się z lokatorami, ale jeszcze nie było źle, lasy które coś dają to tylko iglaste, gdy liściastych zaczynało być więcej, tak też szybko grzyby się kończyły, na
kozaki jeszcze conajmniej tydzień trzeba czekać, po 3 godzinkach wracałem z lasu, przemoczony, ale zadowolony z wyników.