Prawie trzy tygodnie przerwy. dzisiaj nie wytrzymałem i wyrwałem się z domu, żeby odwiedzić swoje sprawdzone kurnikowe miejscówki. Nie nastawiałem się na wiele, no bo co można znaleźć w sobotę późnym popołudniem? I na początku rzeczywiście znajdowałem tylko ślady moich poprzedników.
Jednak jedno miejsce uratowało wypad. Ale nie rosły tam zwykłe
kurki tylko pięknie wyrośnięte "Kury" :) Ledwie trzy "czarcie kręgi" starczyły do zapełnienia koszyka. Oprócz tego trafiło się 8
borowików i ze 30 różnych innych "rurkowych". Ile dokładnie nie wiem, bo koszyk prosto z lasu pojechał do znajomych.
Niby pada dosyć często ale w lesie zaczyna robić się sucho. Pozdrawiam wszystkich Grzybniętych :)