I znowu Boronów po drodze z pracy. Zaczyna być ciekawie. Pokazały się wszędobylskie
goryczaki. A to dobry znak.
Borowiki narazie skromnie, tylko trzy. Ale za to
kozaków samych twardzioszków ponad osiemdziesiąt. Na talerzu zaledwie połowa. Dużo kuciupków zostało na zaś. Jutro mam wolne, więc pewnie wyskoczę gdzieś dalej. Jak by coś, to jestem pod telefonem. Pozdrawiam, E.