Po ostatnich słabych doniesieniach od kolegów odnośnie boletósów w lubelskich lasach postanowiłem wraz z kolegą że pojedziemy dalej penetrować leśne kurniki. W leśnych chaszczach ambitnie spędzona dniówka od piątej do czternastej. Kury rosną dalej i można kosz napełnić po kilku godzinach nie jest lekko bo gorąco i chmary komarów i strzyżaków mocno uprzykrzają grzybozbiór ale co tam ważne że co chwilę do koszyka coś się wrzuca. Na fotce pozyskany zbiór mój i kolegi. Oprócz kurek trafiliśmy kilka borowików i kozaków czerwonych. Dziwi i zastanawia brak innych grzybów. Jest mokro ciepło i pełnia.