Las gliwicki, to chyba więcej nie trzeba opisywać. Graby, buki, dęby. Z braku czasu wstałem przed wschodem słońca i oglądałem brzask dojeżdżając do lasu. A w lesie
kozaki,
kozaki,
kozaki... Do kosza wpadło 147 sztuk (starych i maluszków nie brałem), dwa
ceglasie i pięć
prawdziwków. Połowę czasu zbierałem, drugą połowę zwiedzałem nowe miejsca. Ale przecież nie chodzi o wynik, tylko o przyjemność, bo warto było oglądać takie widoki.