Witam serdecznie społeczność grzybniętych. Po dłuższej zimowo wirusowej - rozłące z lasem zgarnąłem braciaka i uderzyliśmy w las. Wyjazd był typowo turystyczny, w sandałach, krótkich spodenkach. Nastawiałem się głównie na spacer, nie liczyłem na nic szczerze mówiąc. Ku naszemu zdziwieniu już po paru metrach w lesie pojawiły się
podgrzybki zajączki, a 20 minut później całe zastępy
koźlarzy grabowych (nie jestem pewien, będę wdzięczny za jakieś sugestie w komentarzach). Pozdrawiam serdecznie