Łódź dopisała. W 12 osób na czele z Ewą Szprychą oblatali okoliczne rachowickie lasy. Jedni mieli więcej, jedni mniej. U mnie wylądowało w koszyku 158 grabowych i 6 prawdziwków. Trochę podebrałam Iwonce, bo do krauzów pójdą. Interesowały mnie tylko maluszki. Spotkanie z gośćmi bezcenne. Super atmosfeta. Jakby nie Ewa, to by prawie puste były. Chociaż jeden orzeł trafił na prawdziwkową miejscowkę. Trza takie zjazdy powtarzać zdecydowanie częściej. Dziuby uśmiechnięte. Pozdrowionka