Weź wolne - mówili. Będzie fajnie - mówili. Było fajnie, ale nie do końca. Zaczęło się tak - od 3 dni sprawdzałem prognozy pogody na kilku portalach, na icm-meteo, na aplikacjach w telefonie itd. Miało być bez deszczu do 11, a burza miała przejść bokiem. Super - myślę, jedziemy. Jak dojeżdżaliśmy na miejsce w oddali widać było ciemne chmury, ale generalnie tak miało być. Na dzień dobry przywitał nas krótki opad deszczu - bywa i tak. Ruszamy szybkim krokiem w stronę "miejscówek". Coraz mocniej zaczyna grzmieć. 3
ceglasie namierzone, ale to nie po nie przecież przyjechaliśmy...
... Atak na pierwszą usiatkowaną miejscówkę - pusto. No to lecimy na kolejną. Po drodze namierzony
koźlarz pomarańczowożółty. Ruszamy dalej. Strzał w dziesiątkę. Stoją, piękne jak malowane. Małe, średnie, duże. Och jak dobrze. A tu nagle jak nie zaczęło padać, błyskać i grzmieć. Myślę - no przecież miało nie padać. Odpalam aplikację, sprawdzam prognozę i okazało się, iż jesteśmy w samym epicentrum burzy. Biegiem do auta bo jak się straci życie to w komplecie również pasję;) W pewnym momencie miałem wrażenie, że widzę swoje nogi 20 metrów przed sobą :) Nie wiem jak u Was, ale u mnie te prognozy pogody w tym roku się w ogóle nie sprawdzają. Niestety na 11 musiałem być z powrotem w Gdańsku i takie to było dzisiaj grzybobranie, a sprawdziłem tylko 10 % tego co miałem:/ Łezka leci po policzku - Aaaaauuuuu: ( Filmik z dzisiaj: https://www. youtube. com/watch?v=zYeh3EERZ08