Podmokły nadwiślański las, a w nim
zimówek jak mrówek :)
Zapowiedziana ostatnio przez Tazoka wyprawa na półroczne rendez-vous z górską biosferą nie oznaczała mojego rozstania z najgrzybniejszym forum pod słońcem, zwłaszcza, że jego „animowanie” sprawia dużo frajdy. Zabieram Was na wycieczkę po podgórskich łęgach. Grudniowy, podmokły las w widłach Wisły i Brennicy wyglądał na pierwszy rzut oka smutno i biednie jak skromna fawela w Rio. Od razu skojarzyło mi się, że to Idealne miejsce na spotkanie „Jożina z barzin” Ale, chyba jestem jakiś inny bo postrzegam świat nie takim jaki jest „ na pierwszy rzut oka „ lecz jakim jest naprawdę. Na przedzimiu, przyroda potrafi urzekać nie mniej niż wiosną. I wcale nie jest tak buro jak może się wydawać. Fakt, trochę trzeba się przyjrzeć, zogniskować oko na mikro świat natury, i jak to na grzybobraniu – wypatrzyć tego pierwszego, potem już idzie z górki. Pierwsze w oko wpadły
zimówki. Sporo zimowek. Co pieniek to kilka – kilkanaście sztuk. Moi Dziadkowie nazywali te kępki aksamitnych nóżek w kapeluszach „opieńkami zimowymi” albo „pieniążkami”. Zbieracze – amatorzy
płomiennic, i ci, niedogrzybieni pewnie uzbieraliby niewielki koszyk. Tymczasem skupiłem coraz bardziej wzrok na grzybowych miniaturkach. A tam w mikroskopowym świecie wielkości dwóch do pięciu milimetrów – ruch jak Rzymie. Galaretki wiśniowe, ośle uszka, żółte koralowce wielkości jednego – dosłownie JEDNEGO milimetra - podobne do pięknorogów. Raj dla oka i obiektywu. Ten stwór na zdjęciu - rodem z Jurassic Parku ma nie więcej jak cztery milimetry, znacie go, to taka niebieskawa „paskuda” która zjada Wasze
borowiki. To „coś”, błękitno- fioletowe i podobne do pancernika nazywa się pchliczka wodna. W zamian „za pchliczkę” proszę fachowców o nazwanie tej uroczej galaretki wiśniowej i żółtych koralowców. A dzień ? Jak zawsze w objęciach pustego lasu cudny. Dwóch tak energetyzujących godzin w łęgach wiślanych nie kupi się za piataka - jak puszki redbula na stacji benzynowej. O czym - po dłuższych wagarach zapewnia i pozdrawia Tazok.